niedziela, 30 listopada 2014

Historia futbolu - wciąż fascynująca

Pisząc o dawnym sporcie szukam obrazów. One mnie inspirują, zwłaszcza materiały filmowe. pozwalają wyobrazić sobie, jak to właściwie wyglądało. Szukam materiałów archiwalnych, które często wmontowane są w filmy dokumentalne, na jakiś konkretny temat. Filmów o historii piłki nożnej widziałem już sporo, nie ze wszystkimi wizjami autorów się zgadzam. Ale wciąż smakuję fragmenty, te archiwalne.





Przedwojenne siatkarki "Gedanii"

Piszę te słowa siedząc na pięknej hali sportowej w malowniczej kaszubskiej miejscowości, Stężyca. Na boisku młodziutkie siatkarki “Gedanii”. Pełne pasji i emocji mecze, radość i łzy, rywalizacja. Na hali tylko garstka rodziców, kolegów i koleżanek, bo to niedzielne przedpołudnie, a poza tym rozgrywki to w pełni amatorskie. Dokładnie tak musiało to wyglądać w rozgrywkach przedwojennych. Nawet w rozgrywkach gdańskiej najwyższej klasy rozgrywkowej w piłce nożnej zdarzało się, że drużyny (“Gedania” także) przyjeżdżały na mecze zdekompletowane i grały np. w dziesiątkę. Inne sekcje, czy jak je wówczas zwano Wydziały gdańskiego klubu (z wyjątkiem bokserów) występowały w rozgrywkach dużo mniejszej rangi i tam podobne sytuacje zdarzały się częściej. Jak to u amatorów.
W “Gedanii” funkcjonował bardzo prężny Wydział Kobiet, którego członkinie uprawiały lekkoatletykę i grały w piłkę ręczną. Często otrzymuję pytanie, czy grały w siatkówkę?
Grały, choć większych sukcesów nie odniosły. Najważniejszym występem siatkarek “Gedanii” był występ na I Igrzyskach Polaków z Zagranicy i Wolnego Miasta Gdańska, jakie rozegrano na początku sierpnia 1934 r. w Warszawie. Gedanistki wystąpiły w reprezentacji Polaków z Gdańska i w pierwszym meczu pokonały Niemcy 2:0 (15:4, 15:1). W finale przegrały niestety po wyrównanej grze z lepszą technicznie Czechosłowacją 1:2 (15:12, 11:15, 10:15), ale drugie miejsce było znakomitym wynikiem. Zanim wyjechały do Warszawy, w Gdańsku odbyły się eliminacje, które miały pomóc w wybraniu najlepszych zawodniczek. W turnieju wystąpiły dwie drużyny “Gedanii” oraz “Gimnazjum Polskie” i “Szkoła Handlowa”. Turniej zakończył się następującymi wynikami:
1. Gedania I 4 punkty (Szkoła Handlowa 2:0; Gimnazjum Polskie 1:2; Gedania II 2:0)
2. Gimnazjum Polskie - 4 punkty (Szkoła Handlowa 0:2; Gedania I 2:1, Gedania II 2:0)
3. Szkoła Handlowa - 2 punkty (Gimnazjum Polskie 2:0; Gedania I 0:2; Gedania II 0:2)
4. Gedania II - 2 punkty (Gimnazjum Polskie 0:2; Szkoła Handlowa 2:0; Gedania I 0:2)
Co ciekawe, słaby wynik drugiego zespołu “Gedanii” był tłumaczony niepełnym składem w przegranych meczach.


sobota, 22 listopada 2014

Dwa wycinki

Dziś dwa wycinki z "Gazety Gdańskiej" z 1936 i 1937 r. Pierwszy mocno mnie zadziwił i zniesmaczył, ale uznałem, że warto go upublicznić jako swoisty aneks do wpisu o Leo Sauerze. Antysemityzm był i jest straszną chorobą, niezależnie od narodowości.


Drugi zawiera ciekawy, kryminalny wątek związany z historią  "Bałtyku" Gdynia.  Mały epizdod, jako aneks do jubileuszowej monografii Stanisława Głowackiego i Sławomira Orlikowskiego "Bałtyk Gdynia. Historia, wspomnienia, fakty" (Gdańsk 2006)


To oczywiście tylko poboczne okruszki znalezione przy okazji kwerendy prasowej. Te najistotniejsze, dotyczące "Gedanii" na razie trzymam dla siebie, bowiem do końca nie wiem, co znajdzie się w książce. Nie chcę po prostu dublować materiałów. Wkrótce jednak możecie spodziewać się większej ilości materiału dotyczącej gdańskiego klubu, a przede wszystkim relacji z procesu powstawania książki. Okoliczności są bowiem bardzo ciekawe i godne uwiecznienia. Spotkania, rozmowy, kontakty w publikacji się nie znajdą, bowiem nie będzie to książka reporterska. Uwiecznię je zatem w tym miejscu.

środa, 19 listopada 2014

Gdańscy olimpijczycy

W "Gedanopedii" właśnie ukazało się opracowane przeze mnie hasło "Olimpijczycy gdańscy". Strasznie niewdzięczna robota (zaczęta kiedyś z kolegą Mariuszem S. przy okazji wystawy sportowej w 2012 r.), dużo grzebania, mnóstwo rozbieżnych wersji i relacji, ale jest w jednym miejscu. Przeglądajcie tabelki, sprawdzajcie, dawajcie znać na temat znalezionych błędów, czy możliwych uzupełnień. Dla dobra wspólnego, bowiem nigdzie indziej podobnego rejestru nie ma, a przyda się.

wtorek, 18 listopada 2014

Leo Sauer (1883-1945)

Podczas celebracji pierwszego tytułu mistrzowskiego "Schalke 04" Gelsenkirchen na boisku pojawiła się wymalowana na biało-niebiesko świnia. Może nie był to dowcip najwyższej próby, ale na pewno został zapamiętany. Osobą, która za tym stała był wielki fan i mecenas klubu z Gelsenkirchen, właściciel miejscowej rzeźni, Leo Sauer (ur. 11 kwietnia 1883). Jako, że był człowiekiem majętnym wspierał klub i zawodników indywidualnie, czym przyczynił się do dekady Schalke, czyli okresu wielkich sukcesów w latach trzydziestych. Nie nacieszył się jednak nimi, bowiem po dojściu nazistów do władzy został z klubu usunięty. Był Żydem.
Co wspólnego ma Leo Sauer z "Gedanią"? Po aresztowaniu i pobycie w getcie w Rydze (wraz z żoną Augustą),  trafił w to samo miejsce, gdzie trafiło wielu Gedanistów: do obozu koncentracyjnego Stutthof. Tam zginął tuż przed końcem wojny, w marcu 1945 r.
Kiedy znalazłem informację o nim w "11 Freunde" powróciły myśli, które mam już od jakiegoś czasu w tyle głowy - aby w obozie Stutthof upamiętnić przebywających tam sportowców. Temat ten jest jednak jeszcze niedokładnie rozpoznany, ale nie tak też trudny do zbadania. Może więc się uda.
W osiemdziesiątą rocznicę dojścia do władzy nazistów (30 stycznia 2013 r.) klub "Schalke" 04 uczcił swoich żydowskich członków stosowną tablicą i wzruszającą uroczystością. Znaleźli się na niej piłkarze, działacze, sympatycy - ludzie związani z klubem Relacja tutaj. Nic, tylko się uczyć.



środa, 12 listopada 2014

Pamięć o Polakach

„W przedstawionej dokumentacji przy nazwisku Alf Liczmański przeczytać można symbol I/22-jedynka rzymska to w tym przypadku numer kwartału, a nie rzędu, natomiast arabskie 22 to numer nagrobka. Mówię świadomie nagrobka, nie grobu, ponieważ grób znajduje się tam gdzie był, czyli na przeciwległym krańcu cmentarza, natomiast nagrobek - nie tylko ten jeden zresztą - „powędrował” z I rzędu z prawej, patrząc od strony alei, do najbardziej na lewo wysuniętego kwartału,gdzie w myśl wizji artystycznej rzeźbiarza powstała tzw. Aleja zasłużonych.Pominę tu kolejne przykłady rodzinne, np. brata Mamy Witolda Nełkowskiego […] i skupię się na nazwiskach: Franciszek Fojut, Roman Ogryczak i Bolesław Gdaniec, ponieważ ich pogrzeb odbył się razem z pogrzebem Alfa Liczmańskiego 14 listopada 1948 roku, obok którego spoczywają […] Są to miejsca od 64 do 68 w I rzędzie, na prawo od głównej alei. Tymczasem nagrobki tych osób umieszczono w skrajnym I kwartale i w kwartale V na lewo od głównej alei. Nikt jednak nie przenosił szczątków, nikt nie kontaktował się z rodziną […] Na tym kamiennym bloku, który znajduje się teraz obok nagrobka z 1983 roku widnieje napis: Alf Liczmański, komendant gdańskiej chorągwi ZHP, zamordowany w Grenzdorfie 1940. Natomiast na tym najnowszym, w formie stylizowanego krzyża, wyryto z boku napis: rozstrzelany w Gdańsku”.
Refleksje Reginy Liczmańskiej-Małek, córki Alfa, wprowadzają w podstawowy problemy cmentarza na Zaspie. To jeden z głosów rodzin, powtarzany często przez walczącą Panią Reginę, przy różnych okazjach. Do tej pory bowiem nie zrobiono tam porządku. Nie wchodząc w szczegóły, w trakcie realizowania różnych koncepcji zagospodarowania terenu cmentarza, który miał się stać pomnikiem Polaków z Wolnego Miasta Gdańska, ofiar hitleryzmu, zapomniano o samych Polakach. Ostatni, zrealizowana też połowicznie, projekt autorstwa Wiktora Tołkina stworzyła przestrzeń symboliczną, rozmieszczając nagrobki według uznania autorów koncepcji. Wytyczono alejki, rozmieszczono nagrobki, a szczątki bohaterów pozostały gdzie indziej. To jeden problem. Drugim są powtarzające się nagrobki tych samych osób, wynikające z różnych realizowanych w tym miejscu koncepcji oraz nieprzewidzianych wydarzeń. Takim było odkrycie grobu rozstrzelanych obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku, którzy w 1992 r. zostali uroczyście pochowani w nowo wybudowanej mogile. Ich wystawione wcześniej symboliczne nagrobki pozostały jednak w innej części cmentarza. Trzecim problemem są błędy na nagrobkach, korygowane później częściowo, ale oczywiście nie wszystkie. A nawet jeżeli korygowano, to błędnych zapisów nie usuwano. Powoduje to koszmarne zamieszanie wśród odwiedzających cmentarz.



Na koniec mały, związany z “Gedanią“ przykład członka klubu i wielce zaangażowanego działacza wielu polskich organizacji Witolda Nełkowskiego (1902-1940). To postać szczególnie mi bliska poprzez zachowane grypsy, jakie słał do swojej żony Łucji z obozu Stutthof i podobozu w Przebrnie. Ich lektura to przeżycie, które trudno opisać, zwłaszcza, jeżeli wie się co za chwilę się stanie. Został rozstrzelany 11 stycznia 1940 r. w jednej z dwóch słynnych egzekucji dokonany niedaleko obozu. Co mamy na pomniku: rozstrzelany w 22 III 1940 r. w Gdańsku. Obok znajduje się kamień z poprawką mówiącą o rozstrzelaniu w Stutthofie. Patrząc na nagrobek zastanawiamy się, które miejsce jest prawdziwe? Data nie została skorygowana. W tym kontekście nie jest już najważniejsze, czy ciało Witolda Nełkowskiego znajduje się pod nagrobkiem? Prawdopodobnie w ogóle nie ma go na  Zaspie, bo szczątki ofiar egzekucji styczniowej zostały umieszczone w urnie pomnika Walki i Męczeństwa, stojącego na terenie obozu Stutthof.
To tylko kilka uwag, dotyczących tego szczególnego miejsca. W książce opisuję je jako przykład naszej, byle jakiej pamięci o Polakach z Wolnego Miasta. Oburzał się na to już Brunon Zwarra, ale niewiele się zmieniło.  To tyle, jeżeli chodzi o cmentarz na Zaspie.

sobota, 8 listopada 2014

Gedanista Brunon

Wreszcie jest! Film, który obejrzałem na Biskupiej, w siedzibie Stowarzyszenia WAGA, w ramach urodzinowej wystawy. Jak już pisałem, film nie tylko pięknie pokazuję Biskupią Górę, łączy teraźniejszość z przeszłością, ale jest też dla mnie osobiście wspomnieniem spotkania z Panem Brunonem w jego domu. Może dlatego bardzo mi się podoba.


sobota, 1 listopada 2014

Nekropolia "Gedanii"

Jest w Gdańsku takie miejsce, o którym pamiętano w okresie PRL-u, zapędzając tam grupy szkolne i delegacje, a o którym niemal zapomniano w okresie tzw. wolności, czyli kiedy wszystko wolno. Nikt już do niczego nie zmusza. Stąd i frekwencja na cmentarzu na gdańskiej Zaspie dużo słabsza, niż kiedyś. Także dzisiaj, kiedy tradycyjnie odwiedzamy groby. Nie wspominam już o dniu codziennym, kiedy hula wiatr, a kilku panów spożywa sobie tradycyjne “co nieco” w cieniu fantastycznego i zabytkowego już drzewostanu. Są tam drzewa, które mają 140 lat! Nie o tym jednak chciałem napisać.

Kilka tygodni temu uczniowie klasy sportowej pobliskiego gimnazjum, którzy niemal wszyscy trenują w “Gedanii” odwiedzili cmentarz, aby zapalić świeczkę. Długo zastanawiali się gdzie ją postawić - wybrali najmłodszego z rozstrzelanych obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku. Tak im się wydawało. Nikt nie powiedział im o 10-letniej Erwince Barzychowskiej, najmłodszej ofierze walk o Poczcie. Żaden z nauczycieli nie powiedział także, bo zapewne sam nie wiedział, że na Zaspie spoczywają Gedaniści. To po prostu klubowa nekropolia, miejsce, które winno być obowiązkowym dla młodych ludzi, którzy zaczynają trenować w tym klubie. Nie będę tu wyliczał szczegółowo wszystkich - znajdzie się to w książce. Wskażę tylko tych, którzy stanowią elitę, nie tylko klubową. To Ci, których nie dało się złamać. Zostali rozstrzelani w dwóch słynnych egzekucjach. W dniu 11 stycznia 1940 r. rozstrzelano pierwsze 22 osoby a 22 marca tegoż roku (w Wielki Piątek) drugą grupę, liczącą 67 osób.⁠ Jak już wspomniałem, byli wśród nich  członkowie K.S. "Gedania". W styczniu życie stracili: Franciszek Kręcki, Stanisław Langiewicz, Witold Nełkowski oraz Czesław Tejkowski. W marcu rozstrzelani zostali: Edmund Detlaff, Bernard Filarski, Alfons Garyantesiewicz, Stefan Goldman, Zygmunt Grimsmann, Wilhelm Grimsmann, Józef Ossowski, Leon Trzebiatowski, Szymon Witkowski, Jan Jęsikiewicz, Antoni Lendzion, Konrad Sojecki, Gustaw Szarski, Augustyn Wesołowski, Anastazy Wika-Czarnowski.




Obecność zawodników i działaczy związanych z "Gedanią" w obydwu egzekucjach przynosi chwałę klubowi.  Gedaniści stanowili istotną część  wszystkich  rozstrzelanych. To była elita, której nie można był sobie podporządkować, przekupić czy złamać. Siła tych ludzi była zbyt wielka. Trzeba było ich fizycznie wyeliminować, co jest bardzo eleganckim słowem na określenie dokonanego na nich morderstwa. Pamięć o nich jest naszym obowiązkiem, a na pewno ludzi, związanych z “Gedanią”. Śledząc ich losy można się bowiem przekonać, że uprawianie sportu, czy działanie na jego rzecz łączyć się może z pięknym życiem, pełnym idei, oddania i pasji. To trzeba ocalić.