Sport w obozach koncentracyjnych jest zagadnieniem od niedawna badanym i już dość dobrze rozpoznanym. Nie przekłada się to jednak na ogólną wiedzę społeczną. Na wspominanej wielokrotnie wystawie “Citius-Altius-Fortius. Lokalny wymiar wielkiej idei sport” pokazaliśmy bardzo cenne przedmioty obrazujące zawody i igrzyska olimpijskie rozgrywane w obozach jenieckich, głównie w oflagach. Wśród zwiedzających był to szok - jak to, igrzyska rozgrywane w obozach jenieckich, za wiedzą (a tak było w większości wypadków) władz obozowych? Nie mieści nam się to w naszym, wyniesionym ze szkoły, obrazie wojny. Co dopiero powiedzieć o obozach koncentracyjnych!
W początkowym okresie funkcjonowania tychże sport, który należy umieścić w wielkim cudzysłowie, służył jako środek represji. Biegi, skoki, przysiady to był element dręczenia więźniów. Służył też rozrywce oprawców-sadystów z załogi obozowej. Od jesieni 1942 r. sytuacja się zmieniła. Nadzorujący obozy Heinrich Himmler doszedł do wniosku, że o tanią siłę roboczą trzeba dbać i można ku temu wykorzystać sport. Więźniowie wzmocnią się fizycznie, a jednocześnie otrzymają rozrywkę, zarówno aktywną (uczestnicy), jak i bierną (widzowie). W wielu miejscach zaczęto organizować walki bokserskie oraz rozgrywki piłkarskie.
Polscy więźniowie KL Sachsenhausen - źródło Wikimedia Commons z zasobu Bundesarchiv |
O tym, że w Sachsenhausen grano w piłkę wiemy. Znana jest relacja znanego norweskiego architekta, Odda Nansena (syna wybitnego polarnika Fridtjoffa Nansena), który zanotował w swoim dzienniku w 1944 r., że mecze piłkarskie rozgrywano w obozie co niedzielę. Były to mecze międzynarodowe. Odnotował także specjalny charakter spotkań więźniów polskich z niemieckimi. Były szczególnie brutalne i krwawe. W jednym z nich dwóch zawodników musiało opuścić plac gry, bo pobili się na pięści, nie wszyscy dokończyli mecz w pełnym zdrowiu. Norweg pisze o absurdalnych (jego zdaniem) emocjach, jakie wzbudzały mecze wśród więźniów, którzy zapominali o tym, co działo się dokoła. Taka też była rola rozgrywek sportowych w obozach, a przy okazji dobrze bawiła się obozowa obsługa, organizując zakłady, oglądając zacięte mecze, czy po prostu z poczuciem wyższości obserwując walczących więźniów.
Czy “Gedania” startowała w obozowych mistrzostwach nie wiemy. Nie mam oczywiście powodu, aby nie nie wierzyć R. Bellwonowi, ale nie udało mi się uzyskać potwierdzenia jego informacji. Archiwum obozowe w Sachsenhausen, do którego się zwróciłem, nie znalazło informacji ani o “Gedanii”, ani nawet o więźniu nazwiskiem Bellwon. Jak mi wytłumaczono większość obozowych dokumentów zniszczyło SS tuż przed wyzwoleniem obozu, a resztę zabrała Armia Czerwona. Więcej dowiemy się może po otwarciu archiwów Federacji Rosyjskiej. Wtedy jest nadzieja na potwierdzenie informacji.
Bardzo ciekawy wpis. Jestem pod wrażeniem !
OdpowiedzUsuń