"Tuż za wejściem do budynku siedział przy stoliku szturmowiec SA, który spisał moje personalia. Musiałem oddać wszystkie dokumenty oraz pieniądze i osobiste drobiazgi, przy czym stojący obok dwaj inni szturmowcy nie żałowali mi razów. Następnie musiałem przebiec pomiędzy stojącymi na podwórzu w dwuszeregu szturmowcami SA i SS, którzy zamierzali się na mnie swoimi pałkami, lecz dzięki mojej zwinności mnie nie trafili [...] Kolega Kurowski zobaczył pewnego dnia przez okno zbliżającego się bramkarza niemieckiej drużyny piłkarskiej "Preussen", Steffena. Nazywał się poprzednio Stefanowski; miałem z nim na boisku częste starcia. Okazało się teraz, że mnie w tej właśnie szkole poszukiwał. Koledzy ukryli mnie pod słomą i dzięki temu uniknąłem jego zemsty. jak się potem dowiedziałem, ów Steffen szukał mnie w różnych miejscach kaźni na terenie Gdańska".
To relacja jednego z najlepszych napastników "Gedanii" Eryka Falowa potwierdzająca, że sport też nie był wolny od wojennych demonów. Historia to ciekawa, a jej rozwinięcie znaleźć będzie można w książce. Co roku grupka pamiętających wydarzenia 1września 1939 r. jest coraz szczuplejsza, ale trwają, a wraz z nimi my. Pomiędzy zaparkowanymi samochodami (ich właściciele oczywiście nie mogą wzbudzić w sobie refleksji, że może raz zaparkować w innym miejscu), ogłuszeni rykiem samochodów z pobliskiej drogi szybkiego ruchu modlimy się, protestanci i katolicy, za tych wszystkich, którzy w to straszne miejsce trafili.
W budynku Poczty IPN promował wydawnictwo poświęcone Pocztowcom, jako patronom naszych ulic, a później już wyjazd do Warszawy i otwarcie wystawy. Jest już na Krakowskim Przedmieściu i tylko to jest ważne. Do 1 października.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz