Jest w Gdańsku takie miejsce, o którym pamiętano w okresie PRL-u, zapędzając tam grupy szkolne i delegacje, a o którym niemal zapomniano w okresie tzw. wolności, czyli kiedy wszystko wolno. Nikt już do niczego nie zmusza. Stąd i frekwencja na cmentarzu na gdańskiej Zaspie dużo słabsza, niż kiedyś. Także dzisiaj, kiedy tradycyjnie odwiedzamy groby. Nie wspominam już o dniu codziennym, kiedy hula wiatr, a kilku panów spożywa sobie tradycyjne “co nieco” w cieniu fantastycznego i zabytkowego już drzewostanu. Są tam drzewa, które mają 140 lat! Nie o tym jednak chciałem napisać.
Kilka tygodni temu uczniowie klasy sportowej pobliskiego gimnazjum, którzy niemal wszyscy trenują w “Gedanii” odwiedzili cmentarz, aby zapalić świeczkę. Długo zastanawiali się gdzie ją postawić - wybrali najmłodszego z rozstrzelanych obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku. Tak im się wydawało. Nikt nie powiedział im o 10-letniej Erwince Barzychowskiej, najmłodszej ofierze walk o Poczcie. Żaden z nauczycieli nie powiedział także, bo zapewne sam nie wiedział, że na Zaspie spoczywają Gedaniści. To po prostu klubowa nekropolia, miejsce, które winno być obowiązkowym dla młodych ludzi, którzy zaczynają trenować w tym klubie. Nie będę tu wyliczał szczegółowo wszystkich - znajdzie się to w książce. Wskażę tylko tych, którzy stanowią elitę, nie tylko klubową. To Ci, których nie dało się złamać. Zostali rozstrzelani w dwóch słynnych egzekucjach. W dniu 11 stycznia 1940 r. rozstrzelano pierwsze 22 osoby a 22 marca tegoż roku (w Wielki Piątek) drugą grupę, liczącą 67 osób. Jak już wspomniałem, byli wśród nich członkowie K.S. "Gedania". W styczniu życie stracili: Franciszek Kręcki, Stanisław Langiewicz, Witold Nełkowski oraz Czesław Tejkowski. W marcu rozstrzelani zostali: Edmund Detlaff, Bernard Filarski, Alfons Garyantesiewicz, Stefan Goldman, Zygmunt Grimsmann, Wilhelm Grimsmann, Józef Ossowski, Leon Trzebiatowski, Szymon Witkowski, Jan Jęsikiewicz, Antoni Lendzion, Konrad Sojecki, Gustaw Szarski, Augustyn Wesołowski, Anastazy Wika-Czarnowski.
Obecność zawodników i działaczy związanych z "Gedanią" w obydwu egzekucjach przynosi chwałę klubowi. Gedaniści stanowili istotną część wszystkich rozstrzelanych. To była elita, której nie można był sobie podporządkować, przekupić czy złamać. Siła tych ludzi była zbyt wielka. Trzeba było ich fizycznie wyeliminować, co jest bardzo eleganckim słowem na określenie dokonanego na nich morderstwa. Pamięć o nich jest naszym obowiązkiem, a na pewno ludzi, związanych z “Gedanią”. Śledząc ich losy można się bowiem przekonać, że uprawianie sportu, czy działanie na jego rzecz łączyć się może z pięknym życiem, pełnym idei, oddania i pasji. To trzeba ocalić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz