sobota, 10 stycznia 2015

Sportowe miejsca pamięci

Miejsca odgrywają bardzo dużą rolę w budowaniu naszej tożsamości. To oczywiste, że potrzebujemy takich miejsc, wokół których krąży nasza pamięć, wizualizują się wspomnienia. Takie miejsca nazywamy miejscami pamięci, czyli przestrzeniami wyłączonymi z doczesnego życia, nie pełniącymi już funkcji związanych ze współczesnością.  Ich znaczenie leży w przeszłości, mają upamiętniać fakty istotne dla życia społeczności (wtedy są wizualizacją tzw. pamięci kulturowej) czy  osoby indywidualnej (jeżeli się dobrze zastanowić, to każdy za nas ma szereg takich “prywatnych” miejsc pamięci). Czasem aranżujemy je, stawiamy pomniki, a często pozostawiamy w stanie, w jakim je zastaliśmy. Zawsze jednak obejmujemy je ochroną, są nietykalne, należy im się szacunek. Obok miejsc pamięci funkcjonują także nie-miejsca, a więc miejsca, gdzie zdarzyło się coś bardzo istotnego, o czym z jakiś względów nie chcemy pamiętać. Wymazujemy takie miejsca z przestrzeni społecznej, nie ma ich w krajobrazie kulturowym. Mechanizmy są te same, ale odwrotnie skierowane: od pamięci do niepamięci. Co z miejscami, w których uprawiano sport w Gdańsku i generalnie w dawnych Prusach Wschodnich i Zachodnich albo, jak kto woli, na polskich ziemiach północnych (nie tylko zresztą polskich, bo pokaźna część terytorium dawnych Prus Wschodnich znalazła się na terenie  Obwodu Kaliningradzkiego Federacji Rosyjskiej). Pytanie wywołuje  temat równie fascynujący, co kompletnie nieopracowany. Pamięć o tych miejscach odeszła wraz z przedwojennymi mieszkańcami tych ziem. Odkrywamy ją dopiero, ale infrastruktura sportowa nie jest przecież traktowana poważnie. Co innego zabytki, pomniki, cmentarze … ale place ćwiczeń, czy sale gimnastyczne? Wyjątkiem są stadiony, często funkcjonujące do dzisiaj. Zachowały swoje funkcje, choć inaczej się nazywają, a użytkujący je ludzie w większości nie zdają sobie sprawy z ich historii. Trudno więc powiedzieć, żeby były miejscami pamięci lub nie-pamięci. To raczej taka “szara strefa pamięci”. Warto jednak przywrócić je pamięci, może udałoby się na tych jeszcze funkcjonujących umieścić tablice przypominające fakty z przeszłości? Bo o wyłączeniu ich z użytkowania i poświęceniu przeszłości mowy być nie może. Właśnie zrobiłem sobie przegląd archiwalnych zdjęć przedwojennych stadionów w dawnych Prusach, które znalazłem w przestrzeni internetu. Skłoniła mnie do tego klasyfikacja, jaką znalazłem w “Danziger Neueste Nachrichten”. Redakcja wytypowała pięć najpiękniejszych ich zdaniem stadionów w Prusach - były to:
- Königsberger Platz Friedländer Tor (Królewiec)
- Stadion in Insterburg (Wystruć, dziś. Czerniachowsk),
- Stadion in Schneidemühl (Piła),
- Hindenburg-Kapmpfbahn Stolp (Słupsk),
- Albert-Forster Kampfbahn Danzig (Stadion Lechii przy ul. Traugutta),
- Jahn-Kampfbahn Elbing (Elbląg)

Źródło: www.castleofpoland.pl

Źródło: www.postales24.de

Jeżeli popatrzymy na zdjęcia obiektu w Insterburgu (Wystruci, Czerniachowsku), to rzeczywiście  zapiera dech. Pięknie położony nad rzeką, otoczony rzędami żywopłotów z uroczą małą architekturą przypominającą altankę ogrodową, niż budynek stadionowy. A najciekawsze jest to, że obiekt funkcjonuje i nawet wygląda podobnie.

Źródło: http://wikimapia.org/12597656/de/Tchernachowskier-Städtisches-Stadion-Fortschritt

Szkicuję sobie mapę takich miejsc zbudowanych w czasach Drugiego Wolnego Miasta Gdańska. Władze wzięły się wtedy mocno za rozbudowę infrastruktury sportowej. Powstawały stadiony, boiska, place do ćwiczeń, otwierano sale gimnastyczne. Większość tych miejsc poszła w niepamięć. Trzeba je ocalić - dokumentować i opisywać. Literatura zajmująca się architekturą stadionową i dziejami “świątyń sportu” to na zachodzie odrębny nurt literatury sportowej. U nas jeszcze w powijakach. Jeszcze …

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz