Tą opowieść w różnych wersjach słyszałem kilka razy, ale wciąż słucham chętnie. Wychodzi bowiem z ust Gedanistki, członkini TAMTEGO, przedwojennego klubu. Niewielu już takich ludzi, oj niewielu. W ubiegłym roku odszedł piłkarz i powojenny działacz, Wincenty Kurowski (rocznik 1914). Nie zdążyłem z nim porozmawiać, musiał wystarczyć kontakt pośredni, przez rodzinę. A pytań jest tak wiele ...
Kiedy siedzimy u Pani Budzi opowieść płynie. O ojcu, o wuju, Antonim Leszczyńskim, także Gedaniście i niezłomnym Polaku. O Stanisławie Walasiewicz, z którą młoda Pani Budzia miała okazję zmierzyć się w pokazowym biegu na stadionie przy Heeresanger (dzisiejszy obiekt przy ul. Kościuszki).
Historia życia starszej Pani jest przebogata i pełna dramatycznych zwrotów. Historia przed- i powojenna została po wielokroć opisana, a także sfilmowana. Najlepiej w książce Dietera Schenka "Jak pogoniłam Hitlera" (nie mogę nie pochwalić się egzemplarzem z osobistą dedykacją).
Powojenne dopiero czekają na kogoś, kto je spisze, utrwali. Znam je z opowiadań i mogę zapewnić, że są równie fascynujące.
Pomyślałem sobie, że Pani Budzia nie była jeszcze przedstawiana jako Gedanistka. A przecież K.S. "Gedania" to nie tylko tak znane postaci, jak Zygmunt Chychła, ale także rzesza młodzieży, którzy w polskim klubie znajdowali możliwość treningu i rywalizacji oraz oazę polskości, tak ważną w Wolnym Mieście Gdańsku. A pamiętać trzeba, że "Gedania" należała do najliczniejszych gdańskich klubów sportowych i jej historia składa się z setek takich właśnie życiorysów, jak ten Pani Budzi, gdzie sport był tylko cząstką dorobku życiowego. Ale był ... i warto o tym pamiętać.
Pani Budzimira Wojtalewicz-Winke kończy jutro 90 lat!!! Dużo zdrowia i wielu opowieści Pani Budziu.
Pusty pokój. W nim tylko mały 14'' telewizor. Przypadkowo obejrzany dokument o Pani Budzimirze. Któż wiedział gdzie zaprowadzi ten prawie samotny seans. Spotkania, 90 urodziny, książka, nowe historie i fascynacje. Jakże wiele zależy od przypadku. Cieszy mnie to jednak wszystko i z niecierpliwością śledzę i oczekuję kolejnych opowieści:-)
OdpowiedzUsuńMS
A ja filmu wciąż nie widziałem :)
OdpowiedzUsuń